Niezwykle często w praktyce urologa dziecięcego spotyka się pacjentów w wieku przedszkolnym lub szkolnym z zaburzeniami oddawania moczu. Bywa to posikiwanie w ciągu dnia, mokra bielizna, obsesyjne chodzenie do ubikacji co kilka minut połączone z nieefektywną mikcją, rzadziej wyjątkowo rzadkie oddawanie moczu lub wręcz jego zatrzymanie.
Odbiór tego rodzaju objawów przez rodziców jest mocno subiektywny. Jedni rodzice będą wymagać od 3 latka absolutnej suchości w dzień i w nocy, inni cierpliwie będa tolerować różnego rodzaju „wpadki i wypadki” do zaawansowanych lat szkolnych. Ci cierpliwi to często rodzice, którzy na przykład sami cierpieli na moczenie noce. Warto też zastanowić sie co rodziców skłania do wizyty u urologa – czy jest to uzasadniony niepokój spowodowany nagłym pojawieniem się przykrych objawów, czy zrzędzenie dziadków lub teściowych chcących udowodnić, że rodzice nie dbaja należycie o zdrowie dziecka, czy może chęć przetestowanie nowego pakietu medycznego prywatnego ubezpieczyciela.
Generalnie dzieci z objawami dysurycznymi wymagają wykonania badanie ogólnego i ewentualnie posiewu moczu oraz USG układu moczowego, które powinno być elementem każdej wizyty u urologa dziecięcego. Ma to na celu wykrycie ewentualnego zakażenia i/lub wady układu moczowego, które manifestują się podobnymi objawami. W zdecydowanej większości przypadków wyniki tych badań sa prawidłowe.
Okazuje się, że zaburzenia te mają najczęściej charakter emocjonalny lub psychosomatyczny. Przyczyna może być uchwytna (sytuacja rodzinna, przejmująca gra komputerowa lub bajka, sytuacja w przedszkolu lub szkole) lub nie – czasem brakuje nam wyobraźni i wiedzy by domyślić się co nurtuje i dręczy małego pacjenta. Dzieci te często sa uporczywie diagnozowane (urodynamika, cystografia) i leczone silnie działającymi lekami o licznych działaniach ubocznych (np. oksybutynina). Inwazyjne badania tylko dokuczają zwykle wrażliwemu dziecku a nieskuteczność diagnostyki i leczenia frustruje rodziców i nasila poczucie choroby. W niektórych sytuacjach można spróbować wspomóc dziecko lekiem antycholinergicznym choć efekty sa mocno niepewne.
Szczególnie wartość urodynamiki u tych chorych jest mocno dyskusyjna. Najważniejsze parametry urodynamiczne można uzyskać nieinwazyjnie – poprzez dzienniczek mikcji (poszczególnych objętości ze szczególnym naciskiem na maksymalne) oraz badanie przepływu cewkowego z pomiarem zalegania po mikcji w USG. Przepływ średni można ocenić wręcz w domu dzieląc objętość mikcji przez jej czas zmierzony stoperem. Leki, które można zlecić po urodynamice są raptem trzy, a w kontekście częstomoczu właściwie jeden – można go więc z pewną ostrożnością wypróbować bez uprzedniego badania.
Sama urodynamika jest badaniem inwazyjnym – dla dzieci wrażliwych jest więc „dolewaniem oliwy do ognia”. Co więcej, wymaga technicznej dokładności i współpracującego lub przynajmniej biernego pacjenta, o co u dzieci trudno. Wyciąganie wniosków ze zrobionej byle jak urodynamiki w oderwaniu od całokształtu obrazu zawsze przynosi więcej szkody niż pożytku.
W moim przekonaniu należy pozwolić dziecku byc dzieckiem i przeżywać świat po dziecięcemu. Oddzielić rzeczywiste problemu zdrowotne ( grożące w dalekich konsekwencjach uszkodzeniem funkcji nerek lub nieodwracalnym uszkodzeniem pęcherza) od izolowanych objawów o przemijającym charakterze i prędzej skorzystać z konsultacji psychologa, niż kierować dziecko na tory rozszerzonej diagnostyki i chaotycznego leczenia.
Informacje dla rodziców na temat zaburzeń oddawania moczu u dzieci na oficjalnej stronie Europejskiego Towarzystwa Urologii Dziecięcej dostępne tutaj.
Osobom chcącym zgłębić zagadnienie polecam referat doc. Miklaszewskiej kompleksowo i wyczerpująco omawiający temat – znajduje się pod tym linkiem.