Zdarzają się pacjenci, którzy mając jednoznacznie chore dziecko (przepuklina, niezstąpione jądro) notorycznie zmieniają termin.
Prawdopodobnie chcą mieć termin w ramach NFZ ciągle „zarezerwowany”, a jednocześnie boją się poddać dziecko zabiegowi. Ludzie Ci postępują skrajnie egoistycznie blokując terminy , które mogliby wykorzystać inni chorzy, nie mówiąc już o zupełnym braku szacunku dla czasu mojego czy zespołu z którym mam przyjemność pracować.
Oczywiście rzeczą zrozumiałą jest to, że dziecko wypada z zabiegu z powodu infekcji, ale kiedy takie tłumaczenie się powtarza daje się w tym wyczuć „kombinowanie”. Te przypadki dokumentuję starannie (wszystkie zaplanowane zabiegi są zgłoszone na listę oczekujących NFZ) i myślę, że Narodowy Fundusz Zdrowia zacznie wobec takich postaw wyciągać konsekwencje z urzędniczą wrażliwością.