Zabiegi z zakresu urologii dziecięcej to zabiegi planowe. Nie ratują życia, nie muszą być wykonane już i za wszelką cenę. Dlatego od rodziców oczekujemy świadomych decyzji oraz wymagamy szczepień – przeciw WZW B (wirusowemu zapaleniu wątroby) oraz COVID -19.
Osoby odmawiające i unikające szczepień są w tej postawie egoistyczne i aspołeczne- ich zachowanie utrudnia opanowanie propagacji wirusów, w konsekwencji prowadzi do niezliczonych niepotrzebnych ludzkich tragedii (mając osobiste doświadczenia z COVID absolutnie nie uważam tego sformułowania za przesadzone). Oczywiście rozumiem i szanuję indywidualne wybory, ale oczkuję konsekwencji – podobno są miejsca, gdzie dzięki sile wyższej wirusy tracą moc… Nie u nas.
To samo dotyczy osób odmawiających przetoczenia krwi ze względu na wyznanie. Absolutnie nie mogą oczekiwać, że lekarz zostanie ich wspólnikiem w subiektywnych niekonwencjonalnych wyborach. Lekarz ma własne sumienie, światopogląd, zdrowy rozsądek i poczucie przyzwoitości oraz prawo, by się nimi posługiwać. Na szczęście te dylematy są rzadkie, bo planowe zabiegi urologiczne nie wymagają przetoczenia krwi.
Panie doktorze, proszę mi wyjaśnić w jaki sposób osoby podejmujące świadomą decyzję o nie szczepieniu się (na tę czy inna chorobę) są egoistami? Na czym polega ich egoizm? Przecież jeśli ktoś jest zaszczepiony to nie powinien się już takiego niezaszczepionego obawiać. Wręcz przeciwnie. To zaszczepiony może być (co sam Pan podaje w innym swoim wpisie) chory, z niewielkimi objawami i zarażać innych. Gdzie więc ten egoizm?
Jeśli są grupy ludzi, którzy nie mogą się szczepić to znaczy, że szczepionka stwarza dla nich jakieś zagrożenie. Dlaczego więc, każdy z nas nie ma prawa decydować o swoim zdrowiu? Dlaczego taka postawa nazywana jest przez Pana egoistyczną?
Dobry wieczór
moja strona nie jest forum wymiany poglądów, od tego jest facebook itp. Chciałem tylko podać informację, może użyłem zbyt wielu słów. Generalnie chodziło mi o to, żeby ludzie nie akceptujący mainstreamowej medycyny oszczędzili czas i pieniądze, i od razu udali się do innych urologów czy chirurgów dziecięcych.
Różnych rzeczy nie chcemy, ale się na nie godzimy bo żyjemy w społeczeństwie i jest jakieś dobro wspólne, którego nadrzędność uznajemy. Płacimy podatki, jeździmy na suwak, przestrzegamy prawa nawet jeśli stanowi je partia, na którą nie głosowaliśmy, posyłamy dzieci do szkoły, chociaż mamy wrażenie, że szkoła równa do średniej.
Bez szczepień nadal dzieci umierałyby na ospę, gruźlicę czy krztusiec. Szczepimy w imię wspólnego dobra, by zapobiec niepotrzebnym śmierciom i pewne choroby wyeliminować.
Na pewnym etapie poszczególne szczepionki jak i inne medyczne działania mogą być niedoskonałe, to normalne. Myślę, że z całego arsenału działań, jakie medycyna oferuje to szczepienia i tak są mało szkodliwe.
Pisząc o szczepieniach mam na myśli głównie żółtaczkę typu B. Dlaczego nie akceptuję odmowy odnośnie tych szczepień – bo za leczenie żółtaczki i jej powikłań płacimy wszyscy ze wspólnych podatków. Bo pacjenci nieszczepieni chcąc się operować i narażając na zakażenie własne dziecko oczekują, że lekarz ma zostać ich wspólnikiem w ryzykownym działaniu, nie akceptując i nie widząc potrzeby tego ryzyka.
Co ciekawe, często pojawia się taka niekonsekwencja – pacjent nieszczepiony, mając operować się np. na zapalenie wyrostka robaczkowego żąda podania surowicy przeciw żółtaczce typu B, która jest 10x droższa od szczepionki ….
Logicznie powinien za tą surowicę płacić, tak jak i za leczenie żółtaczki i jej powikłań. Nie powinien za te indywidualne decyzje płacić podatnik. Wydaje się to jasne.
COVID to jeszcze inna historia i specyfika , w którą już nie wnikam.
Dodałem te kilka słów żeby się wytłumaczyć, mając wrażenie że Pana uraziłem tym „egoistą”. Ale to by było na tyle – polemiki generalnie mnie nie interesują, ani rozległe rozważania o życiu i jego przejawach.
Z wyrazami szacunku
Marek Górniak